Łzawej historii nie zakładam, choć podczas naszej rozmowy łzy pojawią się dwa razy. W oczach mojego rozmówcy. Rozkleja się, gdy opowiada o przyjaciołach z Teatru Kwadrat i tych miejscowych, z Ciechocinka, którzy wzięli sobie za punkt honoru postawić aktora na jego własnych nogach, bo na razie jest „skołowany”. Znaczy, porusza się na inwalidzkim wózku – o naszym Andrzeju Szopie pisze Jadwiga Aleksandrowicz w Gazecie Pomorskiej.
– Musiałem poddać się operacji kręgosłupa szyjnego i bajpasom serca. Serdeczni przyjaciele z Polonii w Stanach Zjednoczonych załatwili mi miejsce w tamtejszej klinice. W czasie operacji kręgosłupa przyplątał się udar prawej strony głowy i w efekcie lewą stronę miałem całkiem niesprawną. Teraz jest już lepiej – pokazuje, jak rusza lewą ręką. Ale jeszcze nie chodzi.
[…]
W 1998 związał się z warszawskim Teatrem Kwadrat. – Najlepszy dyrektor i najlepszy zespół na świecie – charakteryzuje swoje miejsce pracy, odwracając głowę, żebym nie widziała, że wilgotnieją mu oczy.
– Andrzejowi stuka czterdzieści lat pracy aktorskiej. Organizujemy mu benefis w Teatrze Letnim w Ciechocinku – mówi Teresa Kudyba, reżyserka filmów dokumentalnych, jedna z osób, która pomagała sprowadzić aktora ze Stanów na rehabilitację do Ciechocinka. Kilka dni temu telewizja bydgoska wyemitowała jej film zatytułowany „Postawimy cię, Szopo”, poświęcony aktorowi.
– Wiem, że na benefis wybiera się Andrzej Nejman, dyrektor Teatru Kwadrat i wielu wspaniałych aktorów tej sceny: Ewa Kasprzyk, Paweł Małaszyński, Renata Dancewicz, Michał Żebrowski, Ewa Ziętek, może pojawią się też Jan Kobuszewski i Andrzej Grabowski – zdradza Andrzej Szopa. I znów odwraca głowę, ukradkiem ociera łzy.
– Widzę, jak czasami Andrzeja opuszcza wiara, że stanie na własnych nogach. Stanie na pewno! Postaramy się o to. Postawimy Szopę – mówi w imieniu własnym i grona przyjaciół Teresa Kudyba. Mówi to takim tonem, że trudno nie dać wiary tym zapewnieniom.
Cały artykuł: