Był super księżyc, były meteoryty z Perseidów, było pięknie. A może było groźnie ? A gdyby było tak….
KOMUNIKAT
Mimo usilnych prób Zjednoczonych Sił Pokojowych, planetoida „MB – 18” ani o drobinę nie zmieniła swojej trajektorii i ze stałą prędkością wciąż pędzi w kierunku naszej planety.
W BARZE
A – Według ostatnich obliczeń ma przypieprzyć gdzieś w USA.
B – Znowu. Szkoda ich.
A – No, szkoda… w sam środeczek.
B – Ale mają pecha.
A – A dziura…
B – Ten lej…
A – Tak, to podobnoż może mieć i kilkadziesiąt kilometrów.
B – Tak pan słyszał ?
A – Naukowcy wyliczyli.
B – Ale że w sam środeczek ?
A – No.
B – To coś może nasuwać.
A – Co ?
B – Bo jak pan mówi, że w sam środeczek, no to wygląda to trochę jakby ktoś tak specjalnie…
A – Co specjalnie ?
B – No, że przycelował ktoś. Znowu…
A – Kto ?
B – Nie wiem kto, ktoś. Ci sami…?…
A – Ale kometą ?
B – Asteroidą.
A – Wszystko jedno. Tak czy siak, to się przecież nie da sterować.
B – A skąd pan wie, że nie ?
A – No przecież naukowcy mówili, że to jest taka część kosmosu, bardzo stara część kosmosu i że leci z bardzo daleka…
B – No patrz pan jaki niefart… leci sobie takie coś przez cały olbrzymi kosmos… miliony kilometrów… setki lat tak leci i leci… po drodze mija sobie planety gwiazdy i takie tam inne co też tam latają i fruwają, a po tej całej niewyobrażalnie długaśnej kosmicznej podróży, trafia akurat w USA, a nie na przykład w Afganistan… i to trafia nie gdzieś tam delikatnie z boczku, tylko właśnie w sam środeczek, w dychę… no po prostu kosmiczny niefart…
A – Wie pan, może niedokładnie centralnie w środek, w taki geograficzny, ale co to za różnica… w środek czy bardziej w lewo… przy takiej tragedii ludzkiej nie do ogarnięcia, kto się będzie kłócił o parę kilometrów w te czy w te ?
B – Oczywiście ma pan rację, to wielka tragedia, ale różnica jednak jest, i to spora.
A – Różnica w czym ?
B – W tym czy spadnie na łeb mnie czy mojemu szwagrowi z Utah.
A – Faktycznie różnica jest. Bo jakby na pana to i na mnie. To porządny człowiek ?
B – Kto ?
A – Szwagier.
B – Znośny.
A – Bardzo pana przepraszam, ale myślę że jednak lepiej żeby na niego.
B – Oczywiście, że lepiej. Dla mnie dla pana, lepiej. Ale nie dla Tomka
A – Niech pan przestanie.
B – Co ?
A – Łatwiej mi znieść bezimienne ofiary.
B – Przepraszam, ale ja tej niewinnej, niezasłużonej śmierci będę musiał stawiać czoło przez całe życie.
A – Ale to pana szwagier.
B – Tak. No i siostra.
A – Oj, niech pan już naprawdę da spokój. Trudno co zrobić ? To nie nasza wina. Po co to drążyć ? Nic nie poradzimy. Zresztą, w końcu to nie na nas leci.
B – Na szczęście.
A – Na szczęście.
ŁUKASZ PAWŁOWSKI